relacja z roku 2017
Anita Kaputa z KKW Superior Wałbrzych i Krzysztof Łukasik z Mitutoyo AZS Wratislavia zostali Mistrzami Dolnego Śląska MTB 2017.
Pokonali dystans mega (58 km) w najlepszym czasie: ona 2 g. 38 min., on 2 g. 4 min. (co oznacza, że jechał po górach ze średnią prędkością 27 km/h). Anita również w ubiegłym roku stanęła na podium, z drugą lokatą. Kondycję zawdzięcza dyscyplinie: jeździ przez sześć dni w tygodniu, po kilka godzin dziennie, po pracy.
Krzysztof, student fizyki Politechniki Warszawskiej również spędza na siodełku przynajmniej 15 godzin tygodniowo. Plus basen, bieganie i siłownia. - Formę przed sezonem buduję już od listopada. Ale nie trzymam specjalnej diety, mam słabość do ciasteczek – śmieje się. Traktuje kolarstwo półzawodowo. - To jeszcze nie praca, ale coś więcej niż hobby, ze względu na czas, energię i pieniądze, jakie w to wkładam. To także wyrzeczenia: studiuję już rok dłużej, a zamiast chodzić na imprezy z dziewczyną wolę odpoczywać – mówi Krzysztof.
W tegorocznej edycji naszych zawodów wystartowały 253 osoby, w wieku od 7,5 do 82 lat. Szczególnie cieszą nas zespoły rodzinne. Dziewięcioletni Franek Kornaś przejechał z tatą Marcinem mniejszą pętlę 29 km. - To nasz pierwszy wspólny tak duży dystans. Ustaliliśmy, że jesteśmy jedną drużyną i wspieramy się w razie potrzeby – opowiadają. Najtrudniejszy okazał się pierwszy podjazd (Franek pchał rower, tato dotrzymywał mu kroku) oraz finisz. - Mówiłem wtedy synowi: „podium czeka na ciebie” i ten doping chyba pomógł – śmieje się Marcin. Na zawody zapisali się spontanicznie, tego samego dnia. Dzień wcześniej pobiegli razem w Janowieckim Biegu Rodzinnym. - Odkąd nasza rodzina przeprowadziła się z Wrocławia pod Bardo, mamy dla siebie więcej czasu. Franek i jego młodszy brat każde popołudnie spędzają w ruchu, przestali chorować, trenujemy karate i piłkę nożną. Życie zyskało na jakości – wylicza Marcin Kornaś.
Synowi towarzyszył także Witold Mokiejewski. Były mistrz Polski w kolarstwie szosowym uczestniczył w poprzednich edycjach naszych zawodów, ale tym razem kibicował Marcinowi, który zdobył trzecie miejsce na dystansie mega (w ub. roku wygrał mini).
- Zawsze mu powtarzam: nic na siłę, trenuj rozsądnie, a nie wbrew organizmowi – mówi Mokiejewski senior. - Tato nauczył mnie jeździć, gdy miałem sześć lat – opowiada Marcin. - Daje mi czasem rady, których nie słucham, a potem muszę przyznać, że miał rację - dorzuca Mokiejewski junior, który dwa tygodnie temu został Mistrzem Polski Amatorów XC.
Na podium stanęli także państwo Teresa i Andrzej Maszczyńscy, emerytowani lotnicy. Na zawodach w Zieleńcu są wspólnie już ósmy raz, po treningu w Masywie Śnieżnika. - Góry z roku na rok wydają mi się coraz wyższe. Do setki zostało mi 18 lat i chciałbym je przyjemnie wykorzystać – uważa pan Andrzej, znakomity narciarz i kolarz. - Wolę trzymać kierownicę roweru niż pilota.
- Trzeba starzeć się aktywnie i z klasą, a zawody MTB to świetna przygoda i relaks – dodaje żona.
Puchary zdobyła także rodzina Szczecińskich. Tato Wojciech najlepszy w swojej kategorii wiekowej na dystansie mini, a Temida weszła na podium jako najmłodsza zawodniczka. - Na starcie nie mogłam się już doczekać, kiedy wsiądę na rower. Pod koniec tato mnie już trochę pchał, ale i tak prześcignęłam jednego chłopaka, z którym się ścigałam – opowiada 7,5-latka. Startowała w innych zawodach rowerowych już w poprzednim roku; jeździ na rowerze 15-letniej siostry Matyldy.
W 2011 roku to Matylda była najmłodszą zawodniczką. - Wówczas nie miałam pojęcia o zawodach, byłam zestresowana. Tato, który nauczył jeździć na rowerach górskich całą naszą rodzinę, namawiał mnie: „spróbuj tylko raz”. I tak się zaczęło – mówi Matylda, która w lipcu została Mistrzynią Polski MTB XC juniorek młodszych, a w sierpniu jedzie na Młodzieżowe Mistrzostwa Europy MTB do Austrii. W Zieleńcu tym razem była najlepszą wśród kobiet na dystansie mini (przejechała 29 km w 1 g. 10 min.). - Bardzo lubię te zawody nie tylko dlatego, że tu zaczęła się moja rowerowa pasja. Trasa jest ciekawa, a atmosfera przyjacielska – opowiada nastolatka. Trenuje w Warszawskim Klubie Kolarskim, ale przyznaje, że nadal ma sentyment do Sport-Profit Cannondale Team. To zespół, w którym zaczynała i w którym nadal jeżdżą jej tato i młodsza siostra. 38-osobową grupę z Dolnego i Górnego Śląska tworzą aktywni ludzie różnych profesji: lekarze, prawnicy, pracownicy MPK, banku, informatycy. Niemal każdy weekend spędzają na rowerach nartach, rolkach, windsurfingu. - Część z nas walczy o wyniki, ale część staruje tylko dla przyjemności. Jesteśmy grupą towarzysko-turystyczną o zabarwieniu sportowym – mówi Elżbieta Cirocka, kapitan zespołu, który jak co roku przyjechał do Zieleńca w licznym składzie.
Dziękujemy rodzinom, klubom i wszystkim, którzy wystartowali w tej szczególnej, jubileuszowej edycji. Nie udałoby się jej zorganizować, gdyby nie Andrzej Smalec i jego Klub Kolarski Ziemi Kłodzkiej, któremu dziękujemy za profesjonalne przygotowanie.
Serdeczne podziękowania przekazujemy osobom, firmom i instytucjom, które okazały nam życzliwość i wsparcie:
- Urząd Miasta Duszniki-Zdrój, burmistrz Piotr Lewandowski
- Stowarzyszenie Zieleniec, Wojciech Zaczyk
- Zakłady Elektrotechniki Motoryzacyjnej ZEM, prezes Andrzej Banaszewski
- Centrum Medyczne Salus, Wiktor Wolfson i Mateusz Wolfson
- Aquapark Wrocław
- Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju
- Hurtownia Artykułów Gastronomicznych „Bałwanek”
- Jan Mularczyk
- Jan Kocemba